wtorek, 19 marca 2019

Re:Zero LN - Tom 3 - Klątwa

Wiele trudnych gier nauczyło graczy, że wcale nie są takie trudne, a jedynie składają z poszczególnych wzorów, które jeżeli tylko poznamy, nie będą już sprawiały problemu. Przecież każdy przeciwnik posiada określoną ilość ataków których wystarczy się nauczyć po kilkukrotnym wczytywaniu najbliższego "save'a". Podobnie działają własnoręcznie tworzone roboty które początkowo przewrócą się o najbliższą przeszkodę, ale będą przewracać się tak długo aż w końcu znajdą właściwą drogę. Taktyka dość czasochłonna ale skuteczna. Podobnie działa również Subaru, główny bohater serii Re:Zero który po trafieniu do rezydencji swojej wybranki serca trafia ponownie do przeklętej pętli śmierci.




Wszystkie wydane, oraz nadchodzące tomy są możliwe do zakupienia na stronie Wydawnictwa Waneko.

Re:Zero powraca ponownie i ponownie przynosi ze sobą bardzo skrajne uczucia. Trzeci tom Light Noveli od Waneko znów bawi się jednym z moich ulubionych rozwiązań fabularnych, ale jednocześnie rozwiązaniem bardzo łatwym do zepsucia. Zanim jednak uchylę rąbka tajemnicy na temat wspomnianego rozwiązania, warto skrócić najważniejsze informacje z tomu nr.3. Natsuki Subaru, nieszczęsny chłopak który trafił do świata rodem z filmów fantasy, na skutek wydarzeń z dwóch poprzednich części, trafia do rezydencji należącej między innymi do Emilii, pół-elfki w której Subaru jest po uszy zakochany. Zamieszkanie jednak w 5-gwiazdkowym budynku który jest wielkości niektórych działek nie jest darmowe, a raczej jest, lecz dobroduszny Subaru prosi o zatrudnienie u władcy tych ziem, aby mógł nie tylko spłacać dług, ale też jeszcze więcej czasu spędzać z wybranką serca.
Po zostaniu przydzielonym do codziennych zadań w rezydencji, protagonista nareszcie, będzie mógł na spokojnie zapoznać się z otaczającą go okolica oraz wszystkimi mieszkańcami jak na przykład pokojówkami-bliźniaczkami które zostaną mentorkami Subaru w kwestii prac jakie mu powierzono.

Głównym zdarzeniem, wokół którego będzie orbitowała fabuła całego tomu trzeciego, będą powtarzające się śmierci Subaru. Warto przypomnieć osobom które na jakiś czas Re:Life odłożyły, że zgon nie jest tak bardzo głównemu bohaterowi straszny bo, mimo że czuje on ból i wszelkie choroby jak normalny człowiek, to otrzymanie śmiertelnych obrażeń przeniesie Subaru na początek dnia, lub do innego "punktu zapisu". Osoby które przykładowo widziały śmierć naszego nerda, jak i cała populacją, zostają pozbawiane wszelkich wspomnieć z wydarzeń przed cofnięciem na początek dnia. Tak oto Natsuki napotka w rezydencji nową pętlę powtarzających się śmierci, i nie wiedząc czym jest spowodowana, będzie próbował odszukać osobę czyhającą na jego życie, jednocześnie próbując cieszyć się czasem spędzonym wraz z Emilią i resztą osób mieszkających w jego nowym domu.
Subaru nie znajduje się jednak w grze komputerowej a świecie fantasy z krwi i kości, a każda śmierć jaką ponosi na skutek fatalnej pętli osłabia go co raz bardziej, nie wspominając o podupadającym stanie psychicznym.
Tom 3 nie przypadnie do gustu każdemu, i piszę to, mając już na myśli nawet zagorzałych fanów Isekai czy po prostu, ludzi lubiących Re:Zero i jego postacie. Vol.3 to nadal przyzwoicie napisana "przygodówka" z niezłymi niekiedy wstawkami komediowymi ale fakt, powtarzających się dni Subaru, aż do gdzieś połowy książki, ogranicza nas do jednego miejsca. Później oczywiście jest dużo, dużo lepiej: wartka akcja, jeszcze lepsze poznanie względnie nowych postaci czy ukazanie słuszności niektórych wyborów podjętych przez Subaru.
Z własnych przeżyć mogę napisać, że czytanie trzeciego RZ, zwłaszcza po dużej przerwie light novel było początkowo ciężkie, ale już po parudziesięciu stronach powróciłem na właściwy tor. Niezależnie od tego czy jesteśmy fanami Re:Zero, zagorzałymi hejterami czy osobami neutralnymi, to nie można tej książce odebrać faktu, że jak każda lekka seria fantasy, jest czytana wyjątkowo szybko i gładko.
Nawet przygody Subaru w początkowych rozdziałach gdy prowadzi śledztwo na temat domniemanego zabójcy jego osoby, są względnie przyjemne, odstające od pierwszego tomu ale nadal przyjemne.
(Wiele osób może być leciutko zaskoczonych tym co napiszę, ale większość scen z trzeciego tomu została bardzo dobrze przełożona na anime które już jakiś czas temu robiło furorę. Warto obejrzeć choćby właśnie dla takiego porównania.)

Mimo że mamy: mordercę, pokojówki, władcę posiadłości i przemądrzałą czarodziejkę (rodem jak z dobrego kryminału) to oczywiście myśli Subaru skupiają się wiele razy wspomnianej Emilii. Można odnieść słuszne wrażenie, że oprócz ratowania swojego życia przed zabójcą, każda akcja jaką wykonuje Natsuki, jest tylko pretekstem do spotkania pół-elfki lub otrzymania od niej pochwały. Wspominam o tym, ponieważ wątek bohatera zafiksowanego na jednej postaci jest wielokrotnie czynnikiem odpychającym potencjalnych czytelników
Ciężko w przypadku części trzeciej pisać dużo o postaciach, ponieważ lwią część już znamy. Charaktery Subaru i Emilii nie zmieniły się znacząco na przestrzeni ostatnich stron a jedynym, dużym powiewem świeżości są wydarzenia związane z pokojówkami Rem i Ram, które i tak już dane nam było poznać. Są to jednak osóbki ciche, i posłuszne swojemu panu a co za tym idzie, dopiero za połową książki dowiemy się dużo więcej na temat ich przeszłości i tego, co kryją w sobie.
Czy Re:Zero 3 w wydaniu LN jest warte zakupu? Zdecydowanie tak, mimo zauważalnego spadku względem pierwszego i drugiego tomu, jest to nadal kawał solidnej książki upiększonej o liczne, ciekawe opisy przeżyć Subaru oraz miejsc które widzi a dodatkowo, jest to pozycja wymagana do dalszego odkrywania serii o nieco nieudolnym bohaterze. Siadając do nowej lektury przygotujcie się, że początek może być ciężki lecz z każdą kolejną stroną będzie co raz lepiej.
Miłej lektury każdemu fanowi odrodzeń w światach fantasy, i widzimy przy kolejnym tytule.


poniedziałek, 4 lutego 2019

Re:Life 5,6,7 - Manga - Recenzja zbiorcza i dotychczasowe odczucia.

Poniższa recenzja będzie zawierała zauważalne spoilery do tomów 5,6 oraz 7 mangi Re:Life więc jeżeli jeszcze nie przeczytałeś/aś powyższych tomików, pędź do najbliższego sklepu z komiksami lub na strony internetowe i nadrabiaj (bo warto). Nie mniej jednak, postaram się owe spoilery ograniczyć więc jeżeli nie obawiasz się kilku skrótów informacji, zapraszam do lektury. 




Re:Life zawsze będzie miało w moim sercu specjalne miejsce. Manga będąca centrum przeróżnych sprzeczności, pokazująca jak łatwo, w świecie gdzie wydawać by się mogło, napisano już o wszystkim, można ciągle zaskoczyć czytelników. Nie będzie to zaskoczenie na miarę największych pisarzy ostatnich lat lecz jednak, Re:Life prowadzi fabułę, ukazuje bohaterów i nagradza cierpliwość w niesamowity sposób. Po przebrnięciu przez pierwsze 4 tomy nadszedł czas na kolejne 3, w których to właśnie historia nabierze całkowicie nowego tempa. Dane wam będzie ujrzeć znaczące przemiany zachodzące w znanych już postaciach jak Rena czy Hishiro i co mnie bardzo uszczęśliwiło, każdy bohater i bohaterka mangi zacznie w rzeczywisty sposób wpływać na przebieg wydarzeń, zamiast być tylko swego rodzaju zapychaczem czy tłem fabularnym.


Manga do kupienia w Sklepie Wydawnictwa Waneko



Rzadko kiedy, jak możecie zauważyć, postanawiam recenzować daną mangę/LN wrzucając wszystkie lub kilka wybranych tomów do jednej recki. Na ogół staram się wyciskać jak najwięcej z poszczególnych tomów tak, aby potencjalna osoba wiedziała za jaką serię się bierze. Ostatnie tomy Re:Life jakie przeczytałem jednak pokazały dość solidny pazur pod względem ilości akcji i jej zwrotów, dlatego zdecydowałem się trio tomów 5,6,7 ocenić na raz... A jest co oceniać.

Po przeczytaniu czwartej części mangi, spodziewałem się tego, co zostało mi dostarczone w poprzednich rozdziałach, czyli ciekawej, lecz nie przesadzonej mangi z gatunku zbliżonego do kombinacji Dramatu oraz Okruchów Życia, i ponownie zostało mi zaserwowane to samo danie, a jednak było to coś innego, innego w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Pierwszy z trzech omawianych tomów, czyli piaty, zaczyna się na rozmowie Kaizakiego z Hishiro a kończy się natomiast na sytuacji związanej z powrotem Reny do grania w siatkówkę, i są to 2 główne i o dziwo jedyne wydarzenia jakie ujrzymy w tomiku. Oczywiście kilka postaci dorzuci swoje dwa grosze do rozmów, doświadczymy kilku wspomnień z przeszłości, nie mniej jednak, nadal są to tylko dwa kamienie milowe w całym tomie, a ReLife i tak pokazało że to wystarczy aby napisać kawałek przyzwoitej fabuły. Ciężko byłoby przyzwoicie skrócić przygody w "piątce" bez nachalnego spoilerowania rzeczy, więc dość będzie napisać, że nasz główny bohater powoli zaczyna uświadamiać sobie krótkotrwałość projektu "Re:Life" (możliwość bycia nastolatkiem trwa równo jeden rok.) a mimo to, dorasta do większej ingerencji w życie rówieśników ze szkoły i swoich nowych przyjaciół.

Na wyjątkowy plus i wyróżnienie zasługuje również zwiększenie roli Kariu we wszystkich trzech tomach, na piątym zaczynając. Nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że jednocześnie zwiększy się również rola jej bliskiej przyjaciółki Honoki. Obydwie zawodniczki będą zmuszone do naprawienia niezręcznej sytuacji wynikającej z własnych niedoskonałości, połączonych z miłością do grania w siatkówkę.
Bardzo mnie ucieszyło również zmienienie podejścia do postaci Hishiro. Chizuru, podobnie jak Arata, zaczyna dostrzegać, że warto zaryzykować i spróbować cieszyć się szkolnym życiem, póki może. Wspomniana rozmowa z Aratą która stanowi połowę piątego domu to nie lada smaczek dla fanów dobrze prowadzonych dialogów, pisanych w stylu przyzwoitych rom-komedii. Mang i anime które w kwestii rozmów między postaciami i pokazywania czegoś więcej niż rumieńców postaci jest niewiele w porównaniu do typowych zapychaczy a Re:Life szczęśliwie należy do grupy "tych lepszych" tworów. Wspomnienie o tej rozmowie nie oznacza jednak, że tylko i wyłącznie ta scena jest ponad przeciętnym pokazem retoryki ponieważ cała manga jest najeżona rozmowami z postaci, które czyta się nie tylko płynnie ale też wyjątkowo przyjemnie. 
Niestety dużo mniej można napisać o tomie szóstym mangi. Wynika to z tego, że lwia część szóstki skupia się na spacerze Araty nad grób zmarłem przyjaciółki z pracy oraz na tym, co z tego wyniknie.
Ujrzymy również następstwa meczu siatkarskiego który odbył się w tomie piątym, trochę bliżej poznamy charakter Reny oraz Chizuru oraz co nie zdarza się często, zobaczymy niecodzienny charakter Yoake, czyli pracownika projektu Re:Life który opiekuje się Aratą przez cały rok jego ponownej młodości. Zdecydowanie jest to jak dotąd najmroczniejszy oraz najcięższy do czytania tom. Podczas lektury nie tylko możemy wczuć się w głównego bohatera ale dodatkowo, sposób w jaki są przedstawione rzeczy sprawia, że nawet osoby którym nie obce dzieła z gatunku dramat czy thriller i tak poczują nieprzyjemne uczucie wewnątrz siebie.
Dużo większy nacisk zostaje tu położony na dorosłą stronę Kaizakiego. Zamiast młodzieńczych przygód, rozważań nad tym, czy to co robi w odmłodzonej formie jest słuszne, dostaniemy tu swego rodzaju rozliczenie z przeszłością protagonisty, oraz próbę pogodzenia się z tym, co się stało.
W nasze ręce trafi mały wgląd w życie Araty w jego poprzedniej firmie, której okrutna struktura i tragedia jaka się wydarzyły popchnęły bohatera do odejścia z niej, i co za tym idzie, dołączenia do ReLife. W kwestii osobistego gustu, mogę stwierdzić że sam środek/główny trzon tomu szóstego nie przypadł mi wyjątkowo do gustu, co nie oznacza że historia Araty o jego przeszłości była nudna. Uważam po prostu że tak jak nie powinno się Hobbita rozciągać na 3 filmy, tak jeden rozdział z życia osoby nie powinien stanowić 80% danego tomu, nie mniej jednak, było to przyjemne przeżycie, pisząc oczywiście o czytaniu.

Szczęśliwie dla wszystkich, a zwłaszcza dla moich preferencji, siódmy tom wraca na typowy, ale zarazem genialny styl pisarski. Zbliża się festiwal z pokazem fajerwerków a Oga odczuwa coraz większą potrzebę rozmowy z Kariu, więc (o ironio) nadchodzący event wydaje się być genialną opcją. Ma to również być możliwość swoistego odbycia ostatniego takiego wydarzenia razem, w pełnym gronie przyjaciół. Kazuomi wprost prosi naszego Kaizakiego o pomoc w odbyciu szczerej rozmowy z Reną i wszystko ma mieć postać męskiego sojuszu. Dopiero później dowiadujemy się o zawiązaniu podobnego paktu po stronie kobiecej, nieco liczniejszej.
Twórcy zadbali jednak nie tylko o prowadzenie sporej części tomu przez duet czerwonowłosej siatkarki i średni rozgarniętego chłopaka, również i główny samiec alfa tej mangi, który przeżył dużo więcej (bo żyje dłużej) doczekał się swoich dziesięciu minut. Arata został świetnie przedstawiony w siódmym tomie bo pomimo że nie jest tu postacią pierwszoplanową, bynajmniej nie wprost to odgrywa najważniejszą rolę jako wsparcie Ogi oraz najzwyczajniej w świecie jako znany i lubiany Kaizaki, który ciągle zastanawia się nad cienką granicą między korzystaniem z młodzieńczego życia, a faktem że każde jego działanie zostanie zapomniane przez rówieśników. Sporą rolę odegra również dwójka z Grupy Wsparcia, czyli pracownicy projektu Re:Life którzy chyba po części myślą podobnie do Araty, rozmyślając nad tym co im i głównemu bohaterowi wolno, a czego robić się nie powinno.
Chizuru Hishiro aby było śmieszniej, jest pod względem roli w tym tomie bratnią duszą Kaizakiego, i nie piszę tu o jej relacji z głównym bohaterem a jej nieinwazyjnymi wstawkami. Cicha dziewczyna z warkoczami (które wygląda o niebo lepiej w rozpuszczonych włosach) towarzyszy postaciom praktycznie przez cały tomik a jednocześnie mamy wrażenie jakby je tylko wspomagała, do czasu pojawienia się dwóch kluczowych scen z Hishiro właśnie, z czego jedna moim zdaniem wpłynie solidnie na kolejne wydarzenia w następnych tomach.
Wzięcie się za trzy tomy jednocześnie było w przypadku tej trójki świetnym wyborem. Nie tylko z powodu historii która akurat w tym przypadku bardzo ładnie się dopełnia z każdym kolejnym tomikiem ale również z łatwości z jaką przychodzi czytanie takiej mangi. dzięki powrotowi do mangi, i to w potrójnym wydaniu, przypomniałem sobie uczucie towarzyszące mi podczas lektury pierwszego tomu. Re:Life zadziwia, zaskakuje i bawi jednocześnie a czytelnik ma okazję poczuć jak mimowolnie trzyma kciuki za wybraną postać i razem z nią przeżywa kolejne dni szkoły.
Od czasów czytania Spice&Wolf oraz Szkolnego Życia, tak naprawdę ani raz nie czułem tak potężnej więzi z bohaterami, którzy mimo możliwości odmłodzenia życia, mogą tak łatwo zostać naszymi rówieśnikami. Geniusz tak pozornie prostej mangi tkwi właśnie w jej prostocie, bo przecież stworzenie historii o odmłodzeniu, skoku w czasie, mazaniu pamięci jest czymś prostym, co zrobić może każdy lekko zaawansowany pisarz. Stworzenie jednak prostej historii której głębie odkrywamy stopniowo, z każdym kolejnym tomem, będącej jednocześnie przystępną dla każdego chętnego czytelnika to wyczyn już niemały. Nie widzę powodu w ponownym rozpisywaniu się na temat grafik, teł czy ogólnie rzecz biorąc kreski w mandze bo ta na szczęście nie zmieniła się od poprzednich tomów, nadal jest to schludna i czytelna manga zawierająca w 100% kolorowe strony.

Jedna, jedyna scena z ostatniego omawianego tomu spowodowała ogromny u mnie ogromny niepokój i tak naprawdę od kolejnych tomów zależy jak wysoko/nisko ocenię Re:Life. Jak na razie jest to manga świetna, dająca masę frajdy ale jednocześnie wiszącą nad przepaścią którą sama sobie wykopała. To co w Re:Life jest wybitnie dobrze zrobione może tę serię jednocześnie pogrzebać i oby do spełnienia moich obaw nie doszło. Mimo że nie cierpię używania oceny za pomocą cyfr od 1 do 10 bo jest to moim zdaniem nie miarodajne, tak również zdaję sobie sprawę że dla wielu, może to być pomoc w wyborze kolejnej mangi do czytania. W obecnej formie Re:Life zasługuje w mojej opinii na solidne 8 a nawet 9/10. Dziesiątka przysługuje tylko tworom idealnym, które nie mogą już stać się lepsze, a jako coś takiego nie może istnieć, tak bardzo dobra dziewiątka ląduje na stronie.
Czy dzieło Yayoiso jest warte zakupu? Zdecydowanie tak, i jeżeli jesteście osobami niezdecydowanymi, lub nie przekonanymi do przysłowiowych romansideł, choć to zwykłym romansem ani dramatem nie jest, serdecznie polecam zaopatrzyć się na początek w pierwszy, lub pierwsze dwa tomy mangi od Waneko(znów chwała im za wydanie tego dzieła) i wtedy podjąć decyzję o kontynuowaniu kolekcjonowania.

Miłego śledzenia poczynań młodego-średniego dorosłego i jego bandy przyjaciół i widzimy się w kolejnym poście, a jeżeli jesteście zainteresowani usłyszeniem recenzji jakiegoś tytuły w postaci filmu na Youtube, nie zapomnijcie odwiedzić mojego kanału LINK i zostawić pod którymkolwiek filmem stosowny komentarz o zainteresowaniu takowymi filmami.




















niedziela, 7 października 2018

ReLIFE - Manga - Tom 4 - Przyjaciół poznaje się w biedzie

Przygód niedorośniętych dorosłych ciąg dalszy... Odnalezienie się w świecie nastolatków zmagających się z szkolnymi problemami, podczas gdy my sami mamy na karku spory bagaż doświadczeń nie jest łatwe. Grupa przyjaciół między którymi rozciąga się spora i nierówna przepaść wiekowa po raz kolejny zawitała na strony czwartego tomu Re:LIFE, zmagając się z tytułowym projektem, który pozwala dorosłym cieszyć się życiem młodego studenta, śmiać się i cierpieć jak nastolatek. Autorka mangi znów da szczątkową odpowiedź na pytanie: "Czy cofniecie się do młodzieńczych lat jest warte wszystkich przykrych zdarzeń i ograniczonej wolności?".



Manga do kupienia w Sklepie Wydawnictwa Waneko

Re:LIFE już od pierwszego tomu było słusznie uważane za mangę trzymającą wysoki poziom, zarówno fabularny jak i pod względem dokładnych i przejrzystych stron pełnych koloru. Czwarta część przygód Araty i jego nowych przyjaciół zaoferowała mi jednak dużo bardziej odmienne odczucia niż tego, których byłem świadkiem w przypadku poprzednich tomów. Tutaj akcja została wyjątkowo stonowana i moim zdaniem, za bardzo. Re:LIFE od samego początku swojego debiutu miało być porządnym "Slice of life" którego kolejne to epizody ukazywały co raz to bardziej dramatyczne a niekiedy wyjątkowo radosne sceny z życia bohaterów, nigdy jednak nie można było narzekać na nudę podczas lektury.
Tutaj spotkało mnie leciutkie rozczarowanie ze strony autorki... Mangę nadal czyta się z przyjemnością, nadal czerpałem ogromne pokłady zabawy z śledzenia przygód Chizuru, Reny i reszty dobrze znanej ekipy, ale czegoś tu zabrakło, czegoś co wpłynęło na to, że tom 4 stał się dużo uboższy w znaczeniu ilości akcji.

Historia będzie orbitować głównie wokół sporu wymienionych wcześniej Reny oraz Chizuru chociaż nie zabraknie również licznych ujęć z życia Onoyi, dziewczyny która w poprzednim tomie sporo namieszała w głowie Kaizakiego, lecz to nie wszystkie elementy perypetii których tutaj doświadczymy. Również i Honoka Tamarai, kapitan drużyny siatkówki która uczęszcza wraz z Aratą do klasy, przekaże od siebie kilka powodów do chętniejszego czytania mangi.
Pomimo mojego stwierdzenia, jakoby ów tom i rozdziały w nim zawarte miały być nudniejsze, to nadal możemy się spodziewać kilku ważnych wydarzeń w szkolnej przygodzie głównego bohatera i mimo, że czwarty tomik posiada stosunkowo mało treści, to jest nad czym pochylić głowę.
Na początek jesteśmy uraczeni uroczym, komediowym wyjaśnieniem cliff-hangera z poprzedniego tomu, po to aby akcja znów wróciła na właściwy tor. Onoya i Yoake wyjaśniają w skrócie Aracie co właściwie wydarzyło się na łamach ostatnich stron i znów przenosimy się do dobrze znanej szkoły w której protagonista próbuje sobie poradzić z egzaminami i innymi utarczkami typowego ucznia.
Historia w nieco żółwim tempie jest pchana naprzód a my mamy okazję bliżej przyjrzeć się jednej z najlepszych siatkarek i jej rywalce-koleżance.
Chciałoby się coś o powiedzieć o najlepszych momentach czwartego tomu, wydarzeniach gdzie adrenalina postaci mogła sięgnąć szczytu ale nie ma ich tak dużo, zaś te które możemy zauważyć, mają zbyt duże znaczenie fabularne aby wrzucać ich opis dla osób które dopiero zabierają się za Re:LIFE.

Niewiele zmieniło się w kwestii bohaterów, lecz możemy tu zauważyć wyraźny wzrost znaczenia Honoki Tamarai. Rezolutna dziewczyna na której można polegać stara się utrzymać jak najlepsze relacje z Reną. Honoka zdaje się być łatwym do rozgryzienia typem wesołka, popularnego wśród przyjaciół, lecz dodatkowo potrafi pokazać głębsze uczucia w kryzysowych sytuacjach. Równie ważną rolę odegra dobrze już znana czerwonowłosa uczennica: Kariu, znana z zaciętości i chęci do rywalizacji. Jako ktoś kto dobrze zna Tamarai, będzie zmuszona podjąć kilka kluczowych dla jej przyjaciół decyzji. Ponownie dane nam będzie również ujrzeć szkolnych nauczycieli, niezdających sobie sprawy z dziejących się za ich plecami wydarzeń. Choć będą to znikome dialogi, to dodają sporo klimatu do całej serii.
Czy jest źle? Nie, lecz mogło na pewno być nieco lepiej. Manga, wiele niedociągnięć broni samym faktem bycia po prostu dobrze napisanym dziełem. Język stoi na wysokim poziomie, podobnie jak z resztą kreska której styl kupił już niejednego fana. Zdecydowanie czwarty tom Re:LIFE zaliczył spadek poziomu względem pozostałych epizodów, lecz nadal pozostaje wyjątkowo przyjemną do czytania mangą. Bohaterowie pozostali tacy, jak ich zapamiętaliśmy a co za tym idzie, nadal mamy do czynienia z tym samym Aratą z którym dość łatwo się identyfikować i którego przygody są przyjemną rzeczą do śledzenia.
Największą wtopą tego tomiku jest całkiem spory spadek poziomu akcji i napięcia. Nie oznacza to że nudziłem się czytając 4 vol. lecz miałem nieznośne wrażenie, że brakuje tu czegoś, co popchnęło całą akcję do przodu, czegoś co byłoby punktem kulminacyjnym tomu.
Mimo wielu niedociągnięć fabularnych i pomniejszych zgrzytów, nadal polecam mangę każdemu fanowi Re:LIFE który nie chce rozstawać się z mangą oraz ludziom nieprzekonanym do "Slice of Life". Faktem jest, że z powodu niskiego natężenia wydarzeń, znalazłyby się tytuły które zapewniłyby większą zabawę ale warto pamiętać że recenzowany tom to również klucz otwierający drogę do piątej części Re:LIFE która, wierzę że zaprezentuje dużo wyższy poziom.
Klasycznie już, życzę każdemu czytelnikowi udanej lektury i do zobaczenia w następnej części mangi o niecodziennych uczniach.

czwartek, 9 sierpnia 2018

Half & Half - Manga - Ostatnie życzenie...

Ile to razy doświadczamy uczucia chęci wejścia do głowy drugiej osoby, poznania jej uczuć w celu niesienia pomocy lub zwykłej ciekawości. Najczęstszym powodem sporu miedzy ludźmi jest niezrozumienie drugiej strony, nie zauważenie jej prawdziwych intencji czy też zwykła ignorancja.
Co by było jednak, gdybyśmy obustronnie, mogli wejść do myśli drugiej osoby? Płakać z powodu jej bólu, cieszyć się wraz z nią i przeżywać całe życie razem?
Czy jednak,  nadmiar problemów u jednego człowieka to już nie nad wyraz wystarczająco a dodatkowe rozterki drugiej osoby tylko nie utrudnią całego życia? Warto również podkreślić wagę ludzkiego istnienia i fakt, jak szybko może ono opuścić nasz świat na skutek z definicji błahego powodu...

Manga do kupienia w Sklepie Wydawnictwa Waneko

Half & Half to już kolejna jednotomówka wydana przez Waneko która już od początku pierwszych rozdziałów, pokazuje sporą nierówność między kolejnymi stronami mangi.
Sam początek nowej czytanki jest dość intensywny, otóż pierwsze sceny jakie będzie nam dane ujrzeć to pewna, nieznana nam jeszcze dziewczyna która postanawia skoczyć z dachu, z celem zakończenia swojego żywota. Co by jednak mangowe śmierci nie były nader nudne, zamiast uderzyć w kostkę chodnikową czy inną powierzchnię płaską, bohaterka uderza w przechodzącego chłopaka, na skutek czego obydwoje giną... a tak bynajmniej może się wydawać.
Yuuki oraz Shinichi, nasi dwaj nieszczęśnicy o dziwo jednak nie budzą u bram raju a miejscu bardziej dającym nadzieję na powrót do świata żywych. Jak się okazuje, dwójka bohaterów została wciągnięta w coś co najłatwiej określić mianem eksperymentu psychologicznego. Ich śmierć została odwleczona lecz w zamian za to, nieszczęśnicy od teraz będą się dzielić między sobą swoimi uczuciami, zarówno psychicznymi jak i bezpośrednio, fizycznymi.

Początkowo, cała zaistniała sytuacja wydaje się być tylko okropnym koszmarem lecz bardzo szybko bohaterowie zderzają się z okrutną rzeczywistością: Nieznający siebie młodzi ludzie, o nader przeciwnych charakterach są skazani na siebie czy tego chcą czy nie.
Akcja mangi błyskawicznie zmienia swój ton z nagłych wydarzeń na bardziej zrównoważone aczkolwiek impulsywne próby bohaterów na znalezienie wspólnego języka. W tym momencie jesteśmy świadkami przeniesienia historii z dramatu na Slice of Life, które niestety może zostać szybko zachwiane ze względu na tragiczne położenia obydwu postaci.
Czy Prawie-Tragiczny wypadek który można by wsadzić do kolejnej części "Oszukać Przeznaczenie" odbije na ocalałych straszliwe piętno, czy może Yuuki wraz z Shinichim zdołają sobie poradzić, działając jak jeden człowiek.. Na ich nieszczęście, ich wspólny czas który wydawać mógłby się udręką, będzie bardzo skrócony, a katem który wyda wyrok nad naszymi bohaterami, będą oni sami.
Dlaczego wspomniałem o nierównym poziomie jakości w mandze?  Z jednej strony dostajemy w swoje ręce oryginalną historię, przyzwoitych bohaterów których zachowanie pomimo kilku zgrzytów jest racjonalne jednak, Half&Half zawiera w sobie kilka mniejszych lub większych, niepotrzebnych zagrań ze strony autora.  W niektórych momentach manga dłuży się w niebywały sposób aby za chwilę zaserwować kolejne kilkanaście stron solidnej historii i wartkiej akcji. Na szczęście dobrze napisane epizody mangi stanowią tu większość i pozwalają na czerpanie masy frajdy z śledzenia poczynań "połączonych" ze sobą osób.
Większość wątków jest dość spójna a wydarzenia następujące po nich mają sensowne wyjaśnienia. Jak na jednotomówkę, to po za wieloznacznych zakończeniem, większa część historii jest tu bardzo ładnie wyłożona czytelnikowi a sama fabuła nie ma w sobie zbyt wielu luk.
Trochę inaczej jest "gorszymi" momentami bohaterów... O ile sam fakt współdzielenie myśli, uczuć i dotyku jest na tyle szokującym przeżyciem, że wielu ludzi by zwyczajnie zwariowało, tak nadal co po niektóre czynności podejmowane przez Shinichi'ego i Yuuki są irracjonalne.

Młoda para z przymusu, wydawać by się się mogło, zachowuje się tak jak powinna. Nieznający siebie ludzie którzy początkowo darzą siebie szczerą nienawiścią z powodu przymusu przebywanie ze sobą tylko po to, aby uświadomić sobie że to do niczego nie prowadzi. Z czasem jednak zaczynamy dostrzegać że autor momentami chciał do historii wprowadzić zbyt wiele akcji, lub upchnąć trochę za dużo niż powinienem.
Nie mniej jednak, przez większość czasu czytelnik będzie kibicował naszym postaciom, bo pomimo kilku małych błędów, są to bohaterowie z którymi łatwo się utożsamić.
Bardzo ciężko wypowiedzieć mi się kresce w dziele Kouji'ego Seo, jest specyficzna, momentami pokazuje co to znaczy schludność zaś innym razem, razi "koślawością" postaci. Ogromnym plusem są bardzo dobrze wykonane kontury oraz świetna zabawa światłem oraz cieniami. Przy momentach gdy postacie gdzieś się przemieszczają lub rozmawiają na otwartym powietrzu, manga wręcz lśni swoim wykonaniem. Dużo gorzej radzi sobie z modelami niektórych postaci w paru scenach, chociaż specyficzna sylwetka głównej bohaterki to najpewniej zasługa stylu autora.
Polskie tłumaczenie nie odstaje zbytnio od oryginału, dialogi są przejrzyste, napisane w przystępnym języku a żarty i sytuacje komediowe, skutecznie przeniesione na ojczysty język.
Momentami można zauważyć drobne przycięcia tekstu, zwłaszcza przy krańcach stron, jednak takie wpadki są zdecydowaną mniejszością

I tak o to, w swoje ręce dostajemy kolejną, solidną mangę jednotomową od Waneko, która jakościowo bije na głowie wiele tytułów. Tytuł należy do tych dramatów, które pomimo swojego gatunku, czyta się wyjątkowo łatwo i przyjemnie. W mandze nie brakuje elementów komediowych, scen z codziennego życia które zna każdy czy chwil łapiących za serce.
Za niecałe 30 złotych, dostajemy naprawdę grubą mangę a co za tym idzie, ogromną ilość historii w przystępnej cenie. Podobnie jak w przypadku na przykład serii Gdy Zapłaczą Cykady, kupowanie takie dzieła, dla fanów japońskich komiksów jest po prostu opłacalne.
Przy Half & Half dobrze będą się bawić nie tylko fani dramatów czy serii bardziej obyczajowych, mangę tę polecam każdej osobie która szuka po prostu bardzo przyzwoitego tytułu i nie ma nic przeciwko uronieniu jednej łezki.


poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Spice and Wolf - Wielki powrót serii

Niedawno na oficjalnym profilu Spicy Tails, odpowiedzialnego za prace na Spice and Wolf, pojawiła się informacja o nadchodzącej grze w technologii VR z naszego, dobrze znanego uniwersum.
Twórcy zapewniają, że nowa gra pokryje wydarzenia których niedane było nam ujrzeć przez dotychczasowe, 2 sezony anime.
Osoby które jednak nie mogą sobie pozwolić na przyjemność oglądania przygód Horo w wirtualnej rzeczywistości, nie mają powodów do zmartwień. Jest już prawie pewne, że dzięki premierze Spice and Wolf na VR, seria otrzyma również trzeci sezon anime który zekranizuje wydarzenia właśnie z wersji na Virtual Reality.
Niedawno na stronie Crunchyroll, pojawiły się wstępne modele postaci Horo, które mają się pojawić w grze.
Postać dla wielu, ulubionej wilczycy jest możliwa do zobaczenia pod tym linkiem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...