niedziela, 7 października 2018

ReLIFE - Manga - Tom 4 - Przyjaciół poznaje się w biedzie

Przygód niedorośniętych dorosłych ciąg dalszy... Odnalezienie się w świecie nastolatków zmagających się z szkolnymi problemami, podczas gdy my sami mamy na karku spory bagaż doświadczeń nie jest łatwe. Grupa przyjaciół między którymi rozciąga się spora i nierówna przepaść wiekowa po raz kolejny zawitała na strony czwartego tomu Re:LIFE, zmagając się z tytułowym projektem, który pozwala dorosłym cieszyć się życiem młodego studenta, śmiać się i cierpieć jak nastolatek. Autorka mangi znów da szczątkową odpowiedź na pytanie: "Czy cofniecie się do młodzieńczych lat jest warte wszystkich przykrych zdarzeń i ograniczonej wolności?".



Manga do kupienia w Sklepie Wydawnictwa Waneko

Re:LIFE już od pierwszego tomu było słusznie uważane za mangę trzymającą wysoki poziom, zarówno fabularny jak i pod względem dokładnych i przejrzystych stron pełnych koloru. Czwarta część przygód Araty i jego nowych przyjaciół zaoferowała mi jednak dużo bardziej odmienne odczucia niż tego, których byłem świadkiem w przypadku poprzednich tomów. Tutaj akcja została wyjątkowo stonowana i moim zdaniem, za bardzo. Re:LIFE od samego początku swojego debiutu miało być porządnym "Slice of life" którego kolejne to epizody ukazywały co raz to bardziej dramatyczne a niekiedy wyjątkowo radosne sceny z życia bohaterów, nigdy jednak nie można było narzekać na nudę podczas lektury.
Tutaj spotkało mnie leciutkie rozczarowanie ze strony autorki... Mangę nadal czyta się z przyjemnością, nadal czerpałem ogromne pokłady zabawy z śledzenia przygód Chizuru, Reny i reszty dobrze znanej ekipy, ale czegoś tu zabrakło, czegoś co wpłynęło na to, że tom 4 stał się dużo uboższy w znaczeniu ilości akcji.

Historia będzie orbitować głównie wokół sporu wymienionych wcześniej Reny oraz Chizuru chociaż nie zabraknie również licznych ujęć z życia Onoyi, dziewczyny która w poprzednim tomie sporo namieszała w głowie Kaizakiego, lecz to nie wszystkie elementy perypetii których tutaj doświadczymy. Również i Honoka Tamarai, kapitan drużyny siatkówki która uczęszcza wraz z Aratą do klasy, przekaże od siebie kilka powodów do chętniejszego czytania mangi.
Pomimo mojego stwierdzenia, jakoby ów tom i rozdziały w nim zawarte miały być nudniejsze, to nadal możemy się spodziewać kilku ważnych wydarzeń w szkolnej przygodzie głównego bohatera i mimo, że czwarty tomik posiada stosunkowo mało treści, to jest nad czym pochylić głowę.
Na początek jesteśmy uraczeni uroczym, komediowym wyjaśnieniem cliff-hangera z poprzedniego tomu, po to aby akcja znów wróciła na właściwy tor. Onoya i Yoake wyjaśniają w skrócie Aracie co właściwie wydarzyło się na łamach ostatnich stron i znów przenosimy się do dobrze znanej szkoły w której protagonista próbuje sobie poradzić z egzaminami i innymi utarczkami typowego ucznia.
Historia w nieco żółwim tempie jest pchana naprzód a my mamy okazję bliżej przyjrzeć się jednej z najlepszych siatkarek i jej rywalce-koleżance.
Chciałoby się coś o powiedzieć o najlepszych momentach czwartego tomu, wydarzeniach gdzie adrenalina postaci mogła sięgnąć szczytu ale nie ma ich tak dużo, zaś te które możemy zauważyć, mają zbyt duże znaczenie fabularne aby wrzucać ich opis dla osób które dopiero zabierają się za Re:LIFE.

Niewiele zmieniło się w kwestii bohaterów, lecz możemy tu zauważyć wyraźny wzrost znaczenia Honoki Tamarai. Rezolutna dziewczyna na której można polegać stara się utrzymać jak najlepsze relacje z Reną. Honoka zdaje się być łatwym do rozgryzienia typem wesołka, popularnego wśród przyjaciół, lecz dodatkowo potrafi pokazać głębsze uczucia w kryzysowych sytuacjach. Równie ważną rolę odegra dobrze już znana czerwonowłosa uczennica: Kariu, znana z zaciętości i chęci do rywalizacji. Jako ktoś kto dobrze zna Tamarai, będzie zmuszona podjąć kilka kluczowych dla jej przyjaciół decyzji. Ponownie dane nam będzie również ujrzeć szkolnych nauczycieli, niezdających sobie sprawy z dziejących się za ich plecami wydarzeń. Choć będą to znikome dialogi, to dodają sporo klimatu do całej serii.
Czy jest źle? Nie, lecz mogło na pewno być nieco lepiej. Manga, wiele niedociągnięć broni samym faktem bycia po prostu dobrze napisanym dziełem. Język stoi na wysokim poziomie, podobnie jak z resztą kreska której styl kupił już niejednego fana. Zdecydowanie czwarty tom Re:LIFE zaliczył spadek poziomu względem pozostałych epizodów, lecz nadal pozostaje wyjątkowo przyjemną do czytania mangą. Bohaterowie pozostali tacy, jak ich zapamiętaliśmy a co za tym idzie, nadal mamy do czynienia z tym samym Aratą z którym dość łatwo się identyfikować i którego przygody są przyjemną rzeczą do śledzenia.
Największą wtopą tego tomiku jest całkiem spory spadek poziomu akcji i napięcia. Nie oznacza to że nudziłem się czytając 4 vol. lecz miałem nieznośne wrażenie, że brakuje tu czegoś, co popchnęło całą akcję do przodu, czegoś co byłoby punktem kulminacyjnym tomu.
Mimo wielu niedociągnięć fabularnych i pomniejszych zgrzytów, nadal polecam mangę każdemu fanowi Re:LIFE który nie chce rozstawać się z mangą oraz ludziom nieprzekonanym do "Slice of Life". Faktem jest, że z powodu niskiego natężenia wydarzeń, znalazłyby się tytuły które zapewniłyby większą zabawę ale warto pamiętać że recenzowany tom to również klucz otwierający drogę do piątej części Re:LIFE która, wierzę że zaprezentuje dużo wyższy poziom.
Klasycznie już, życzę każdemu czytelnikowi udanej lektury i do zobaczenia w następnej części mangi o niecodziennych uczniach.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...