Zima to dla wielu ulubiona pora roku, i to nie bez powodu. Chcąc nie chcąc, to właśnie w podczas zimy obchodzimy Nowy Rok, odwiedzamy rodzinę, przyjaciół i spędzamy wspólnie masę czasu. Radość jaką czerpiemy z tego chłodnego okresu może spotęgować udana wyprawa na konwent, i tak się stało. Sprzedawcy, przyjaciele i cosplayerzy, każdy uczestnik Xmasconu 2017 czerpał w pełni z tego, co miał do zaoferowania krakowski konwent. Zespół Szkół nr. 7 na ulicy Czarnogórskiej 14 w dawnej stolicy, to właśnie tu odbyła się tegoroczna edycja świątecznego konwentu. Sama szkoła jest również budynkiem gdzie możemy obserwować letni konwent - Ryucon.
Bez większych problemów dotarłem na miejsce, i po spędzeniu dłuższej chwili w legendarnej konwentowej kolejce, dostałem okazję by ujrzeć, co ma do zaoferowania Xmas.
Kolejka posuwa się całkiem sprawnie, obsługa daje z siebie wszystko i w końcu, udaje się mi dostać na teren samego konwentu. Już od samego początku, mamy do czynienia z masą ludzi jak na taką szkołę, wszystko jednak jakoś funkcjonuje i po za ocieraniem się o innych konwentowiczów, ani razu nikt nie narzekał na brak miejsca. Z ograniczoną przestrzenią musieli sobie także poradzić wystawcy, sklepy i wszyscy twórcy których to rzeczy kupowaliśmy. Szkoła jak każda inna, posiada wąskie korytarze i być może, maksymalnie 3 większe sale, tak więc, każda osobą chcąca wystawić swoje przedmioty, musiała się jakoś pomieścić, wykorzystując każdy centymetr podłogi. To że wystawcy byli ulokowani wyjątkowo blisko to żadna nowość na konwentach, im więcej sprzedawców tym lepiej, problemem było jednak ograniczone miejsce, jeżeli chodzi o samo "dopchanie" się do danego stoiska. Wszystko jednak, jakoś funkcjonowało i zarówno sami sprzedawcy, jak i organizatorzy, postarali się aby klienci, a co ważniejsze, wystawcy nie musieli przez cały konwent siedzieć w ścisku. Samą szkołę, a raczej parter, gdzie znajdowały się wszystkie atrakcje można było podzielić na cztery większe części. W korytarzu który witał nas po wejściu na konwent mogliśmy znaleźć pierwsze stoiska z m.in. plakatami i masą innych gadżetów, stanowisko z Bubble Tea oraz dwa przejścia do dalszych partii budynku. Obok znajdowała się stołówka pracująca przez cały okres eventu. Mogliśmy zaopatrzyć się w typowe jedzenie pokroju tostów, w tym samym miejscu znajdowały się również potrawy przygotowane przez inne firmy w tym, oryginalne japońskie smakołyki.
Drugie przejście w pierwszym korytarzu prowadziło nas do dwóch największych stoisk z mangami należących do Waneko i Komiksiarni, oraz sporą ilością figurek, koszulek i wielu innych gadżetów. Książek było mnóstwo, a konwentowa obniżka cen komiksów i novelek sprawiła, że każdy mógł uzupełnić swoją kolekcję o nowe tytuły. Pomieszczenie z książkami i całą resztą dobroci było całkiem przestronne, stoisk było niemało a i w kwestii zróżnicowania artykułów do kupienia, nie było powodów do narzekań. W ostatnim korytarzu natomiast, ciągnęły się stoiska oferujące podkoszulki, pluszaki, figurki, podkładki pod myszki oraz dakimakury. Rzeczy do obejrzenia oraz późniejszego zakupu był ogrom a różnorodność tematyczna oraz gatunkowa sprawiała, że praktycznie każda osoba mogła znaleźć coś, co będzie odpowiadać jej gustom. Organizacja i porządek u wystawców także stał na wysokim poziomie. Mangi były schludnie poukładane, plakaty i podkładki nie mieszały się z innymi przedmiotami i na ogół, bardzo łatwo można było dokopać się do upragnionego gadżetu. Cieszy również fakt, że sami kupujący nie kopali w pamiątkach i gadżetach jak w workach pełnych łupów tylko starali się przywracać ułożenie rzeczy to stanu pierwotnego.
Na szczęście, robienie zakupów nie jest jedyną atrakcją na konwentach. Także i na Xmasie, chętne osoby mogły się rozerwać na matach do tańczenia, podczas gry w Osu czy spróbować swoich sił w grach planszowych. Kolejnym sposobem na spędzenie czasu, było także uczęszczanie na panele wszelkiego rodzaju. Dla niewtajemniczonych: Panel to rodzaj wykładu na dany temat który odbywa się w wyznaczonej do tego sali. Uczestnicy panelu słuchają osoby która stara się jak najlepiej opowiedzieć na dany temat np. wybranej serii anime lub historii Japonii. Oczywiście wykład to pojęcie względne ponieważ słuchacze nie są pod żadnym pozorem ograniczeni i pytania są rzucane z podobną częstotliwością jak kawały na dany temat. Paneli było sporo, na tyle, aby o każdej godzinie można było znaleźć przynajmniej jeden interesujący nas temat.
Nie można także zapominać o cosplayerach których nie mogło zabraknąć na tym zimowym konwencie. Wiele osób podziela opinię, że Ryucon oraz Xmascon nigdy nie były eventami nastawionymi stricte na cosplay, co nie oznacza, że nie uświadczyliśmy kilku naprawdę wartych uwagi kostiumów.
Wypada również pochwalić zaplecze sanitarne, organizację w kwestii potrzebnych przedmiotów w toaletach oraz ich czystość. Jakie są szkolne łazienki, każdy wie, ich jakość nigdy nie przyciąga do siebie połowy kraju, ale w tym przypadku, organizatorzy zadbali o ich czystość. Toalety były w bardzo dobrym stanie, papieru nie brakowało, podobnie z dostępem do wody. W naszych czasach takie sprawy mogłyby wydawać się oczywiste, ale lepiej pochwalić "górę" za zadbanie o tak ważny szczegół, aniżeli zganić za zaniedbanie.
Drobnym mankamentem na który nikt nie miał wpływu był rozmiar szkoły, a raczej korytarzy po których się poruszaliśmy. Ludzi, jak to na konwencie bywa, była cała masa tak więc nie obyło się bez niezamierzonego obijania się o innych uczestników.
Sprawa miejsc do spania wyglądała podobnie, jak w przypadku większości konwentów: górne piętra szkoły były zarezerwowane na sleep roomy zaś większość osób rozbiła swoje małe obozy w szatniach znajdujących się w piwnico-podobnym pomieszczeniu. Chociaż nic nie prostuje kręgów tak, jak krótka drzemka na betonie.
Nic tak nie urozmaica roku szkolnego czy miesiąca pełnego zleceń w robocie jak samotny wypad lub grupowa wyprawa na ciekawy event. Organizatorzy Xmasconu 2017 zapewnili fanom 2 dni pełne zabawy, cosplayu i niezapomnianych wspomnień i chociaż nie był to największy konwent w moim życiu, to na pewno pozostawi w głowie miłe wspomnienia. Nie pozostaje nic innego, jak czekać na wiosenny Magnificon na którym planuję się pojawić, jeżeli tylko ten się odbędzie.
Czy osoba która nigdy nie widziała żadnego "conu" na oczy, mogłaby się dobrze bawić i odnaleźć w tym wszystkim? Oczywiście, takie eventy niczego nie wymagają od uczestnika (po za kupieniem biletu) i to właśnie osoba która na konwent przybyła, decyduje o tym jak spędzi czas.
Dziękuję wszystkim którzy umili ten czas jeszcze bardziej, niżej natomiast, znajduje się reszta zdjęć z konwentu.