czwartek, 9 lutego 2017

Steins Gate - Efekt Motyla zbiera żniwo

Życie w Japonii do najgorszych nie należy, zwłaszcza gdy ma się wiernych przyjaciół dookoła siebie oraz nie narzeka się na brak wiedzy z wielu dziedzin. Takim życiem cieszy się Okabe Rintarou któremu dane było założyć własne mini-laboratorium prowadzone jak sam się zarzeka, przez szalonego naukowca. Pewnego dnia, udając się na kolejne "zwyczajne" spotkanie by posłuchać innych ludzi jego sortu, Okabe zauważa równie utalentowaną dziewczynę której czerwone włosy to znak rozpoznawczy. Kurisu, bo tak ma na imię wspomniana badaczka ma niezbyt udany start relacji z naszym szalonym naukowcem, z nieznanego powodu ginie a geście desperacji, zszokowany Okarin nie wiedząc jak, trafia do równoległej rzeczywistości gdzie Kurisu żyje, a nawet postanawia dołączyć do jego małego stowarzyszenia. Przeznaczenie to jednak kawał skurczybyka i daje o sobie przypomnieć, naszych bohaterów czeka coś co można nazwać próbą Oszukania Przeznaczenia, co nie zawsze się udaje a Śmierć starannie odbiera zapłatę. . .

Ekscentryczny naukowiec i jego zgraja zajmują się tym, czym taka banda zajmować się powinna, oczywiście że jest to manipulacja czasem tak, podróże w czasie w całym tego stwierdzenia znaczeniu. Prawdziwa przygoda która będzie motywem przewodnim serii zaczyna się gdy śmiejący się niczym psychopata Rintarou i przyjaciele składają maszynę pozwalającą wysłać wiadomość z telefonu do przeszłości, przy użyciu komórki i mikrofalówki ale mniejsza o to, ważne że działa. Wszystko to dzieje się dzięki przypadkowi, grupa nie ma ani szczytnych, anie złowieszczych planów wykorzystania tego innowacyjnego urządzenia, to "młodzi dorośli" którzy postanowili BARDZO odkrywczo spędzać dni w improwizowanym laboratorium. Niewinny ale jakże odważny pomysł zbudowania maszyny pozwalającej na jakąkolwiek manipulację w czasie może się wydawać świetnym sposobem na doskonalenie zdolności, spędzenie czasu razem et. cetera jednak, zabawa kończy się przy Super Haker drużyny postanawia włamać się do serwerów SERN'u, organizacji zajmującej się takimi zjawiskami.
Tajne organizacje mają to do siebie, że lubią pozostawać tajne, grupkę przyjaciół czeka spotkanie spotkanie z przyszłością która może okazać się biletem w jedną stronę. Nam za to przyjdzie oglądać przygody. . . właściwie ciężko stwierdzić jaki to rodzaj perypetii będzie. Steins Gate czerpiące fabułę z będącej oryginałem Visual Noveli która jest możliwa do kupienia po wpisaniu jej nazwy TUTAJ lub BEZPOŚREDNIO (kupując, sprawiasz moja książkowa półka zapełnia się). Pomysł z gry został nie tylko wzięty, został bardzo pieczołowicie odwzorowany, z uwagą na zarówno fabułę jak i jaskrawą, inteligentnie bawiącą się światłem kreskę, bardzo charakterystyczną dla tego dzieła. Wiele ekranizacji gier często cierpi na zbyt duże wyolbrzymianie wydarzeń w animacji oraz wprowadzanie niepotrzebnego klimatu tam, gdzie nie powinno go być. Tu, znów seria wychodzi obronną ręką, co prawda kilka mogłoby być o parę minut krótszych a wiele powstało na potrzeby rozbawienia widza jednak nadal, zazwyczaj będą to sceny które tylko jeszcze bardzie przykleją nas do ekranu, i nie pozwolą od niego odejść do końca odcinka. . . lub całego anime.

Pomimo przedstawienia wydarzeń w naprawdę schludny, zrozumiał i pełen naukowego żargonu sposób, fan nadal mógłby uznać że czegoś tej historii brakuje, jakiegoś momentu który wstrząsnął by nią jeszcze bardziej, ale jest na to lekarstwo. . .  Czyli największa zaleta serii, potocznie nazywana "Postaciami" a ich trochę, i jest co chwalić. "Szalony Naukowiec" wydaje się z początku nierozgarniętym, lekko psychopatycznym facetem który do większości czynności nie potrafi podejść poważnie, i można by stwierdzić że tak rzeczywiście jest, jednak ktoś taki jak on ma wiele do ukazania podczas serii. Nie można jednak powiedzieć o nim złego słowa w kwestii dbania o swój zespół, czuły i wyrozumiały przyjaciel który wielokrotnie pokaże, jak wiele jest w stanie poświęcić dla dobra innych.
Reszta wesołej gromadki jak najbardziej również daje radę. Kurisu aka Christina to dla przykładu podchodząca do tematu z sporym dystansem królowa tsundere które twierdzi że nikogo praktycznie nie lubi (dobrze wiemy jak jest. prawda?). Jak się później okaże, będzie ona jedną z ważniejszych dla serii postaci, powodem kilku memów oraz zachęci was do picia niezdrowych napojów. Spokojna pani badacz którą dość łatwo wprowadzić w zakłopotanie, ale jest to również osoba która wielokrotnie wyciągnie drużynę z sytuacji co najmniej tragicznej, Głównym informatykiem i specem od technologii jest Daru, dość szeroki otaku, przyjaciel głównego bohatera któremu wystarczy komputer i śrubokręt aby zacząć dokonywać rzeczy niemożliwych. Nie wolno także zapomnieć o Mayushii, lekko zastopowanej w rzeczywistości przyjaciółce która zna Okabe od długiego czasu, być może nie jest najbardziej rozgarniętą osobą ale na pewno jest jedną z najbardziej czułych. Po za małym pokoikiem pełnym ciekawych osobistości czeka nas spotkanie z naprawdę wieloma postaciami które wpłyną na wydarzenia w bardzo odczuwalny sposób, postacie które znienawidzimy, lub pokochamy. . .

Skoro wspomniałem wcześniej o kresce to tak, jest na czym zwiesić oko. Wszystko jest schludne bardzo przejrzyste oraz jaskrawe, co nie każdemu się spodoba. Tła również nie dają powodu do narzekań, każdy cal miasta w którym znajdują się bohaterowie został doskonale przerysowany, a wierność Visual Noveli została jak najbardziej zachowana. Zadbano o wizerunki postaci których nie sposób zapomnieć lub co gorsza pomylić co wraz z świetnym operowaniem cieniami powinno zostać docenione, nawet przez bardziej wybredne osoby.

Muzyka za to, to zaś idealnie dopełnienie całości, świetnie stworzony zarówno opening jak i ending, spokojna, czasem psychodeliczna melodia i garść niezapomnianych utworów są udekorowaniem już świetnego w mojej opinii anime. Jestem przekonany że nie jest to szczyt wysiłków twórców jednak, wystarczył by polepszyć ocenę całokształtu o kolejne stopnie.
Steins Gate podołało zadaniu zekranizowania swojego Novelkowego odpowiednika bardzo dobrze, a już samo to jest powodem by z takim tworem się zapoznać. Jeżeli nie przeszkadzają wam dość długie dialogi które jednak nie powinny wywołać na nikim odczucia znudzenie, anie nie kłuje was w oczy dość "inna" kreska, Steins Gate to tytuł który zapewni wam kilka godzin świetnej zabawy(O filmie i dodatkach nie wspominając a które warto obejrzeć). Seria postanowiła również dalej bawić się uczuciami widza doczekując się kontynuacji która postanowiła przedstawić wydarzenia z innej linii fabularnej co oferuje kolejne godziny zabawy.  Łzy szczęścia i smutku czekają na co odważniejsze osoby, powodzenia.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...