Rynek gier karcianych online na przełomie ostatnich lat w wręcz niemożliwy sposób skoczył w górę. Z Heartstonem od firmy Blizzard na czele coraz to bardziej uwielbiane karcianki pojawiają się jak grzyby po deszczu, co jest potwierdzone przez obiecującego Gwinta od rodzimego studia CD Project Red. Co sprawiło że gry typu Magic the Gathering, Duel of Champions czy wspomniane dzieło Blizzarda nie nudzą się zainteresowanym a wręcz przeciwnie, zdobywają coraz to większe grupy fanów? Na pewno znana w grach tego typu grywalność oraz znany system "easy to learn, difficult to master".
Fandom anime i mangi NIE MÓGŁ pozostać bierny w takiej sytuacji, a Shadowverse odpowiada na prośby co poniektórych graczy.
Całkiem świeże dziecko od mało znanego Cygames ma szansę przynieść im stopniowy wzrost popularności(lub rzeszę fanatyków 50/50). Gra doczekała się możliwości pobrania w App Store, Google Play oraz co dla mnie najważniejsze, w serwisie Steam który skutecznie zapewnia masę ludzi do rywalizacji, na ilość graczy wpływa także fakt że gierka jest całkowicie darmowa a dodatkowe koszty mogą zapewnić jedynie nowe pakiety kart oraz skórki postaci, rewersy i inne kosmetyczne upiększenia. Rosnące fanowskie grupy, możliwość gier ze znajomi oraz misje(o których opowiem później) sprawiają, że tak niewinnie zapowiadająca się gra dała radę stawić czoło największym kolosom tego gatunku, i obecnie nadal trzyma się na ringu.
Czym właściwie cechuje się taka wzorowana na mangowym stylu gra? Po pierwsze tym że na anime wzoruje się srogo, niemalże w 100%, chociaż było to działanie zamierzone i to właśnie ono może utorować Shadowverse drogę do sukcesu. Przy pierwszym kontakcie z grą zostaniemy przywitani intuicyjnym samouczkiem które wprowadzi nas w tajniki gry oraz jej tło fabularne, które cały czas prosperuje w czasie trwania gry.
A tak przedstawia się samo pole bitwy na którym spędzimy najwięcej czasu. Osoby które miały kiedyś styczność z choćby wspomnianym wcześniej Heartstonem będą czuły się jak w domu, a te które z kartami mają do czynienia po raz pierwszy, szybko odnajdą się w sytuacji. Gra odbywa się w klasyczny sposób, po dobraniu startowej ilości kart dostajemy również jeden punkt "many/energii" którą możemy wydać na rzucenie karty. Co turę dostajemy jeden punkt many oraz dobieramy jedną kartę. Po rzuceniu jednostki kosztującej 3 pkt. many podczas gdy sami posiadamy jej 6, nasza tura nie kończy się i możemy dalej wydawać rozkazy. Wymiany jednostek także nie wyróżniają się ponad innymi grami, atakujemy albo portret przeciwnika, lub jego jednostki a nawet gdy jednostkę z 2 punktami ataku i 1 punktem życia, 2/1 zaatakujemy jednostką 2/2 jako pierwsi, to nasza i tak polegnie.
Shadowverse wprowadził 2 nowe mechaniki, pomijając kilka zdolności jednostek które lepiej odkryć samemu. Po pierwsze, oprócz many dostajemy złoty zasobnik na który musimy czekać odpowiednią ilość tur. Gdy czas dobiegnie końca możemy użyć go na jednostce aby ją ewoluować czyniąc ją silniejszą, zapewniając jej natychmiastową możliwość ataku jednostki, oraz brak możliwości ataku bohatera i, co również wymaga pochwały, nowy rysunek. Jak w większości gier, także tutaj występuje podział na rzadkości kart który wpływa na ich zdolności bitewne, koszt wytworzenia oraz częstotliwość pojawienia się w pakietach.
Po drugie, każda postać, oprócz zestawu kart klasowych posiada swoją, własną zdolność która znacząco wpływa na przebieg gry, na przykład nekromantka która zbiera dusze poległych sojuszników aby wzmacniać swoje następne zaklęcia. Oprócz władającej nieumarłymi dziewczyny dostajemy także mocno przywiązaną do lasu wojowniczkę, mistrzynię szermierki, smoczego rycerza, wampira oraz dwie czarodziejki z podziałem: Tajemne runy/Boskie stworzenia.
Czy w tej grze jest jednak tyle interesującej zawartości aby się nie znudziła? Tak, moim zdaniem zdecydowanie tak. Gra raczy nas 7 całkowicie się różniącymi bohaterami oraz kartami klasowymi, kampanią prowadzoną w formie Visual Noveli dla każdego bohatera oraz co najważniejsze, rozgrywką swobodną oraz rankingową z innymi graczami, a nic tak nie napędza gier jak "multi". Fani tabel, ladderów, najlepszych decków i rywalizacji będą mieli co robić, tu także czeka na nich system ligowy.
Gracze którzy wolą grać czysto dla przyjemności ucieszą się z całkiem przyjemnych, aczkolwiek banalnych, wspomnianych wcześniej kampanii które zapewniają również dodatkowe karty, zwykłej gry wieloosobowej, oraz to co obie strony pokochają: Ilości kart, a jeżeli jakieś 500 kart do zbudowania talii nie wystarcza to pamiętajcie o ciągle wychodzących dodatkach.
Co można powiedzieć o stylu graficznym tego tworu? Jest "ciekawy", w wielu tego słowa znaczeniach, dokładny oraz najzwyczajniej w świecie mówiąc: śliczny. Mangowa stylistyka jest czymś dotąd niespotykanym w karciankach na taką skalę, pola bitew zostały zaprojektowane aby nie razić gracza po oczach jednocześnie będąc zmiennymi zapewniającymi urozmaicenie a grafiki kart i postaci to temat na osobną rozmowę. Postacie główne którymi mamy możliwość pograć przeciwko graczom oraz w kampanii wyróżniają się znacząco spośród siebie wzajemnie a graficy projektujący same karty włożyli w nie sporo wysiłku sprawiając że każda mogłaby się nadać na tapetę telefonu(zwłaszcza że karty "po ewolucji" mają cały czas zmieniany "arty" aby w większym stopniu różniły się od podstawowych"). Karty mają mnogość kolorów i wyróżniają się na tle innych gier tego typu, jak na kraj z dziwów słynący, w grze nie zabrakło nisko-procentowej nutki ecchi, ale tego się chyba wielu spodziewało.
Gra albo przypadnie do gustu miłośnikom japońskiej kreski, albo zapalonym fanom gier karcianych, ewentualnie zostanie odrzucona jednak, jest to przeżycie które nawet gdyby miałoby być krótkie, powinno się odbyć. Dla niektórych uciążliwym faktem może być możliwość wybrania tylko języka angielskiego (ewentualnie japońskiego), chociaż język użyty w grze jest bardzo prosty. Gra jest dostępna po wpisaniu jej nazwy w serwisie Steam oraz na oficjalnej stronie twórców Shadowverse, sama zajmuje śmieszną ilość miejsca. Kto wie, może kiedyś spotkamy się przy wspólnej partyjce, powodzenia na polu bitwy.