wtorek, 17 stycznia 2017

Fairy Fencer F - "Daj mi coś do jedzenia"

Walki z bossami trwające tak długo, że dopiero nasi wnukowie doświadczają radości po ujrzeniu skrzynki z nagrodami, wszechobecne "grindowanie" poziomów postaci ponieważ podstawowi przeciwnicy kładą naszą drużynę niczym zboże, nietuzinkowe rozwiązania fabularne, relacje między postaciami i umiejętności postaci które graficznie, kunsztem wykonania robią swoją robotę od wielu lat. Tak oto prezentują się J-RPG'i, za to je pokochaliśmy i dlatego "jeszcze jeden boss" nie jest nigdy tym ostatnim. Pierwszy J-RPG w jakiego miałem przyjemność zagrać, a przyjemności był naprawdę ogrom - Fairy Fencer F.

2 Potężne bóstwa których siła mogłaby zniszczyć życie na ziemi, Bogini oraz Mroczny Bóg i ich niekończący się pojedynek w końcu doczekuje się epilogu. Odwieczni rywale zostają nawzajem przebici przez dziesiątki mieczy, furii z drzemiącymi w nich mocami a wszystkie wróżki będące kompanami w tej wojnie, o setkach form czy to ludzi, czy to smoków zostają rozsiane po okolicy wydarzenia. Po wielu latach, historie o pojedynku sił wyższych to zaledwie bajania staruszków siedzących na bujanych krzesłach i mity będące jedną z form rozrywki, jednak historia lubi o sobie boleśnie przypominać. . . Młody chłopak imieniem Fang, spłukany i głodny szuka gdziekolwiek okazji na posiłek jak najmniejszym pokładem sił. Pewnego dnia, spacerując ulicami miasta, znajduje wbity w ziemię miecz, zmuszony przez własną ciekawość postanawia spróbować wyciągnąć oręż a już po chwili niczym Król Artur dzierży broń która stawiała do tej pory opór przed każdym. Przed naszym bohaterem pojawia się specyficznie odziana dziewczyna, która jak sama twierdzi jest wróżką czekającą na człowieka godnego podjęcia się wyzwania, wyzwania niełatwego, polegającego na przywróceniu Bogini do życia. Fangowi nie po drodze do pełnego potworów i innych zagrożeń świata, ale namowy ubranej w czerwień wróżki, tytuł Szermierza i szansa na szybki dorobek biorą górę. Tak o to zaczyna się długa, pełna zarówno wrogów jak i towarzyszy podróż mająca na celu przywrócenie dobra na tym świecie. Wiele skrywających tajemnice bohaterów, setki wróżek oraz ogrom broni i kreatur czekają na naszą drużynę śmiałków.
Ciężko stwierdzić co w tej grze mnie urzekło. . . chociaż jak już to powinienem pytać o wszystkie gry od Compile Hearts, ale najwyraźniej kupowanie mojej sympatii mają już we krwi. Fairy Fencer F, klasyczny J-RPG będącym dzieckiem ludzi odpowiedzialnych także za serię Hyperdimension Neptunia, posiada znany, łatwy do przyswojenia sposób prowadzenia gry. W czasie rozgrywki można wyróżnić 5 głównych "szablonów" ekranu po których będzie dane nam walczyć, przemierzać okolice i prowadzić dialogi:

- Ekran Mapy Świata na której podejmiemy decyzję czy wyruszamy do kolejnej, pełnej niebezpieczeństw lokacji, czy być może idziemy uzupełnić zapasy do miasta.
- Dialogi prowadzone w sposób identyczny jak w Visual Novelach czytaj, rysunki postaci oraz okna dialogowe na dole ekranu.
- Lokacje po których możemy swobodnie się poruszać, znajdować przedmioty oraz podejmować pojedynki z monstami
- Menu gdzie dane nam będzie rozdawać kolejne punkty umiejętności postaci, sprawdzać informacje o wróżkach oraz przydzielać bohaterom nowy rynsztunek, zmieniać ich formacje, kolejność oraz ustalać kto tym razem stanie do następnej walki.
- Najważniejsze, pole bitwy na którym może przebywać do 3 sterowanych przez gracza postaci, miejsce w którym przyjdzie nam zmierzyć się w niezliczonych bitwach z przeciwnikami najróżniejszego rodzaju.

Istnieje jeszcze jedno miejsce, wyróżniające się podczas gry lecz jest to rzecz obowiązkowa do okrycia samemu. Miasto natomiast oprócz roli sklepu z rzeczami bardziej i mniej ważnymi będzie świadkiem wielu najważniejszych wydarzeń fabularnych, a jest tu co oglądać.
Miecze, topory, ogień i woda, czyli czym można nafaszerować naszych wrogów, oraz czym właściwie jest pole bitwy? Gra została wykonana w systemie turowym, znanym choćby z Lord of the Rings Third Age, tu jednak, postacie mogą względnie bez ograniczeń poruszać się po wyznaczonym obszarze a ruch jest tu ważny. . .  Postacie posiadają zasięg który ogranicza ich podstawowe ataki, podobnie jest z zaklęciami i zdolnościami, no chyba że takowe posiadają zasięg globalny. Podczas starć dane jest nam także użyć przedmiotów które uleczą postać, przywrócą jej punkty potrzebne do rzucania zdolności lub wskrzeszą poległego towarzysza, gdyż osoba nieprzytomna pod koniec walki nie otrzyma doświadczenia oraz punktów potrzebnych do rozwoju zdolności. Pierwsze skrzypce podczas bitew i tak grają, i będą grały przemiany zwane "Fairyrize" które pozwalają Szermierzowi na połączenie się z wróżką co wpływa wizualnie na postać oraz skutkuje podniesieniem statystyk oraz możliwością rzucenia zdolności specjalnej. Nie można także zapomnieć o systemie Combo które pozwala łączyć ataki, zwiększać obrażenia oraz pozwala na szybsze użycie metamorfozy zwanej Fairyrize. Postacie potrafią władać przeróżnymi narzędziami szeroko znanego mordu, od mieczy przez łuki i na kosach kończąc a każdy oręż posiada własne kombinacje ataków potrafiące niekiedy zmieść przeciwnika nim ten skapnie się że ma do czynienia z głównym bohaterem gry. Walka w tej grze do najprostszych nie należy, przeciwnicy potrafią kontrować odporności pancerzy bohaterów jednak nadal, jest to walka jak najbardziej przyjemna i satysfakcjonująca, a wrażenie niekończącego się grindowania poziomów jeszcze nigdy nie zostało przeze mnie zauważone.
Gdybym chciał opisać każdą postać występującą w grze, otrzymalibyśmy grube opowiada pełne bólu, śmiechu i lojalności, lecz czas nagli. Fang jest podręcznikowym przykładem lenia, lecz lenia pełnego uczuć i zdolnego do walki gdy sytuacja tego wymaga. Jest on jedną z bardziej dynamicznych postaci która zmienia się wraz z przebiegiem rozrywki. Lekko arogancki, wiecznie głodny żartowniś od którego mogą zależeć losy Pradawnych Bogów. Należy jednak zapamiętać, pomimo że jest to postać wyluzowanego lenia, to Fang jest jak najbardziej bohaterem posiadającym olej w głowie, potrafiącym pokazać dorosłość, opanowanym i mogącym dostosować się do sytuacji. Pierwsza spotkana przez nas wróżka, Eryn która uważa Fanga za duże dziecko, to jego lustrzane odbicie i po za ogromną chęcią wskrzeszenia Bogini to nie ma rzeczy która mogłaby pomóc w rozróżnieniu charakteru tej dwójki. Co prawda, na początku nieufność Eryn do Fanga i vice wersa robi swoje, a żadne z nich w życiu nie przyznałoby się do podobieństwa do strony przeciwnej. Dbająca o przyjaciół wróżka której bliżej do człowieka aniżeli do mitycznego stworzenia. Ostatnią postacią, i najbliższą jaką pozna nasza para jest Tiara, dziewczyna posiadające wróżkowego towarzysza jak Fang i mająca również w intencji pomoc Bogini. Wyniosła, zarozumiała "księżniczka" która chętniej uznałaby Fanga oraz Eryn za sługi aniżeli przyjaciół, jednak nic tak nie zbliża do siebie jak horda żądnych mordu potworów. Postać mocno denerwująca na początku drużynę jednak nie możliwym jest jej nie lubić. + Jej wróżką jest bardzo słodkie/cute/kawaii zwierzątko-podobne coś które komunikuje się wymawiając swoje imię niczym pokemon.
Jak na kilkuletnią grę za czasów świetności PS3 i port na PC na którym miałem przyjemność grać, Fencer wcale nie wygląda brzydko. Po za świetnie narysowanymi postaciami, wróżkami i wstawkami miedzy rozdziałami nadal największym hitem są zdolności postaci które nadal skupiają wzrok gracza na sobie. "Kreska" jest przejrzysta, narysowana bardzo lekko z setkami detali i do dzisiaj pozwala nam nazwać grę ładną. Lokacje i przeciwnicy pomimo pewnej powtarzalności nie odpychają i zachęcają do eksploracji kolejnych to miejsc i do ubicia kolejnych paskudztw. Jasna lecz nie rażąca po oczach kolorystyka, wręcz niekiedy cukierkowa oprawa graficzna świetnie komponuje się z wszystkimi innymi czynnikami budującymi grę oraz jej klimat.
I teraz czas ma mojego faworyta: Muzykę. Cudo które swoim połączeniem rocka, electric rocka oraz różnych innych urozmaiceń sprawia że gra staje się jeszcze bardziej grywalna. Opening, liczne muzyki będące limitowane dla danej sytuacji to szybkie, energiczne kawałki które sprawiają, że aż sami prosimy o możliwość skopania tyłka przeciwnikowi. Podczas powtarzalnego spacerowania po mapie oraz lokacjach towarzyszy nam spokojna przygrywająca w tle kompozycja spokojnej muzyki i klasycznych instrumentów, idealnie wpasowujących się w sytuację. Takie cudeńko wita nas przy każdym uruchomieniu gry(spokojnie, niecierpliwi mają możliwość przewinięcia).

Przyznaję, gra urzekła mnie po całości, dziękuję mojemu koledze za polecenie tej perełki, a jak dobrze wiemy, ludzie mają tendencją do bronienia swojej racji, tak i również ja uczynię. Jeżeli tęsknicie za pełnymi barwnych postaci i licznych stworzeń RPG'ami, jeżeli macie ochotę zacząć przygodę z J-RPG od Fencera, jak to było ze mną to, zdecydowanie jest to gra warta zakupu. Miłośnicy serii Neptunia o przygodach zwariowanych bogiń także znajdą tu coś dla siebie, jeżeli ci twórcy coś robią, to robią to dobrze. Fani gier turowych także znajdą tu coś dla siebie, zwłaszcza że jest to gra bardzo dynamiczna jak na grę turową. Gra ma także jeden atut, nie zraża do siebie swoim początkiem, od samego startu zdobywa sympatię osoby grającej aby na końcu zafundować jej świetne widowisko.


Fairy Fencer F jest możliwy do kupienia TUTAJ za cenę od 40 do 50zł co w porównaniu do ceny na Steam, czyni tę cenę całkiem niską.

Jeżeli są tutaj osoby które tę grę pokochały równie mocno jak ja, lub osoby którym marzy się następna, odświeżona odsłona gry to pamiętajcie że takowa istnieje, i jest możliwa do kupienia na ps4. To nie koniec dobrych wieści, Fairy Fencer F: Advent Dark Force, będący mocno wzbogaconą wersją gry otrzyma w te wakacje port na PC a wszystkiego dowiecie się na Stronie Twórców, miłego zdobywania poziomów.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...