Pamiętacie Angel Beats, to ckliwe anime które jest znane przez 80% społeczeństwa otaku? Anime było co najmniej powyżej średniej a dla wielu stanowiło najlepszy początek z dramatami. (Recenzja Angel Beats)
Czy kolejne dzieło twórcy Beatsów lub choćby Clannad podołało, czy być może poprzeczka była za wysoka?
Jakby mogła się zacząć historia hmm, poznajemy chłopaka Yuu Otosake który włada niezwykłą mocą więc, na powiew świeżości nie ma co liczyć. Chociaż muszę przyznać że, o odróżnieniu od typowych postaci on za to jest niezbyt wychowanym dzieciakiem który nie stroni od naginania zasad. Czym jest moc głównego bohatera? Ma on możliwość chwilowego przejęcia kontroli nad daną osobą, jednocześnie jego ciało wywija uroczego plaskacza w chodnik. Jako zwykły nastolatek swoje zdolności wykorzystuje początkowo do zwykłej zabawy nieświadomymi niczego obywatelami ale, potem chcąc nagiąć zasady jeszcze bardziej zaczyna używać jej do ściągania na egzaminach przez co dostaje się do elitarnej szkoły a nawet, ma szansę na zdobycie serca pewnej dziewczyny. Wszystko to wygląda jak bajka... do czasu aż zostanie mu uświadomiona nieciekawa prawda...
Pewna arogancka, osobliwa, samolubna,(15 określeń później) dziewczyna brutalnie wyjaśnia mu że, osób z umiejętnościami podobnymi do jego są tysiące a ona, jej przyjaciel i Yuu i garstka ludzi z samej okolicy zamieszkania to pierwiastek ich wszystkich. Bohater zostaje przeniesiony do specjalnej szkoły dla takich jak on oraz, dla osób których umiejętności MOGĄ się ujawnić. Ową dziewczyną okazuje się Nao Tomori która postanowiła przenieść naszego bohatera do owej szkółki bo... bo dopadną go źli naukowcy, i jakby to stereotypowo nie brzmiało to taka jest niestety prawda. Nowym zajęciem Yuu po za użalaniem się nad sobą staje się pomoc w szukaniu innych osób które korzystają z mocy specjalnych i deportowanie ich do szkoły która ma być swoistym azylem dla takich osobistości. O ile pomysł polowania na uzdolnione dzieciaki wydaje się racjonalny i ciekawy to przestaje taki być gdy drużyna robi coś takiego co każdy odcinek... Na szczęście niektóre osoby będą jakąś odskocznią od tej zasady jak choćby blond, nieogarnięta dziewuszka która oprócz bycia najbardziej rozpoznawalną osobą w Japonii jest także chodzącą zapalniczką oraz, posiada jedną dodatkową cechę o której myślę że, można by zrobić spokojnie osobne 6 odcinków. Po dosłownej SERII łapanek na dzieciach w środku serii następuje "przełom" który na szczęście przyśpiesza tempo akcji ale wprowadza również kilka niedomówień a wraz z kolejnymi odcinkami wprawia widza w spore zdezorientowanie tym samym, znów traci na jakości. Samo zakończenie to już gwóźdź do trumny, i mówię to jako osoba która polubiła tę serię i pokładało w mniej niemałe nadzieje, niestety brak spójności i wkładanie akcji na siłę pogrążyły końcówkę.
No dobrze, skoro zmieszałem z błotem fabułę to co sprawiło że jednak to anime polubiłem? Na pewno byli to bohaterowie którzy naprawdę dali radę przytrzymać mnie przy serii. Yuu czyli zapatrzony w siebie, cyniczny nastolatek który podchodzi do zabawy w superbohatera z wielkim dystansem niestety, wraz z kolejnymi odcinkami staje się coraz bardziej "tym dobrym" co w przypadku takiej serii było ogromnym ciosem. Osobiście uważam że, zrobienie z Yuu typowego badassa z zasadami wpłynęłoby na serię dużo bardziej pozytywnie. Wymieniona wcześniej Tomori to postać której z jakiegoś powodu nie mogłem nie polubić(co nie czyni z niej postaci wybitnej), jej trochę sarkastyczne podejście do świata i częste gagi z jej przygodami związane dawały radę wywołać uśmiech na mojej twarzy i na szczęście lub nie, jej charakter nie zmienia się o 180% na przestrzeni całej serii, piszę "na szczęście" ponieważ seria ma nieprzyjemny zwyczaj pogarszać wszystko na samym finishu. Dodatkowym plusem jest jej światopogląd i sposób w jaki odnosi się do tematów znajomych, muzyki czy najważniejszej, rodziny. Urocza siostrzyczka głównego bohatera również nie jest typową wielbicielką Yuu ale, pełnoprawną postacią która w przyszłości pokaże widzowi co to znaczy zaskoczenie, do tego momentu będzie raczej dobrze znanym modelem siostry która wychowuje się samotnie z bratem i kocha go ponad wszystko.
Przyjaciele naszego bohatera czyli, Joujirou i Yusa to do pewnego czasu zwykłe przerywniki wprowadzające elementy komediowe, zwłaszcza Joujirou który posiada moc naprawdę szybkiego biegu którego niestety nie potrafi zatrzymać no chyba że na przeszkodzie. Yusa czyli wspomniana wcześniej blondynka to niezbyt rozgarnięta w sytuacji, znana na całą Japonię piosenkarka która niestety nie radzi sobie w roli łowcy dzieci z supermocami. Postacie czysto poboczne również starają się nie odstawać i nawet im to wychodzi mam tu na myśli choćby piosenkarkę zespołu lubionego przez brata Tomori która na skutek pewnych wydarzeń raczy widza przynajmniej 2 wartymi zapamiętania scenami. Postaci które ratują serię jest jeszcze kilka ale, niestety nawet skrawek informacji o nich byłby dużym spoilerem dla tych którzy z serią nie mieli styczności.
Jest również jeden niepodważalny plus serii, mianowicie: pastelowa, świetna kreska. Już pierwszy odcinek daje nam niezbity dowód na to że ktoś sypnął pieniędzmi dla rysowników. Barwy są zróżnicowane, postacie różniące się od siebie praktycznie wszystkim, detale dokładne i ostre jak żyleta a tła jak najbardziej przyjemne dla oka. Animacja jest płynna a umiejętności postaci to kolejny swego rodzaju popis twórców którzy z niekiedy tak "nieefektownych" zdolności robią coś tak widowiskowego. Jeżeli komuś nie przeszkadza "przesłodzona" nieco grafika to myślę że, jest niezerowe prawdopodobieństwo polubienia tej kreski w stopniu takim jakim ja to zrobiłem, szkoda że grafika nie potrafi łatać dziur fabularnych...
Muzyka stoi na poziomie "jest średnio ale dajemy radę" czyli, nie zaskoczy starego wyjadacza anime czymś fenomenalnym ale daje radę utrzymywać przyzwoity poziom, na ogół pasując do dziejących się wydarzeń. Opening przyznam się że, kupił mnie, być może ze względu na piosenkę a może ze względu na popis graficzny, nie wiem tego. Piosenki w endingach są zrobione dobrze a same klipy w nich występujące ciekawie prezentują niekiedy wydarzenia z danego odcinka.
Teraz czas na pytanie wagi światowej: "Czy warto?" Jeżeli macie serie po których jesteście pewni że, fabuła nie rozsypie się na sam koniec to nawet nie wpisujcie Szarlotki w wyszukiwarce. Jeżeli jednak, liczycie na coś z naprawdę ładną kreską, fabuła główna będzie stanowiła dla was coś po czym nie oczekujecie sukcesu a anime oglądacie dla poznania postaci, ich przeszłości i przygód + lubicie takie lekkie serie pokroju tej to zapewniam że nie będzie to najgorsza seria w waszym życiu a kto wie, może nawet jedna z tych udanych pod niektórymi względami. Osobiście cierpię z powodu zakończenia serii w ten sposób ponieważ seria zasługuje PRZYNAJMNIEJ na 34 odcinki z czego minimum 6 poświęconych historii Yusy.