Pomoc słabszym, okazanie współczucia czy nawet zwyczajna praca na rzecz rodziny, każda z tych czynności zbliża nas do bycia bohaterem w oczach drugiej osoby.
Istnieje również obraz bohatera z krwi i kości, istoty która posiadła nadludzkie umiejętności, umożliwiające jej niesienie pomocy tam, gdzie nie dosięgają zwykli śmiertelnicy. Co by było, gdyby postacie władające żywiołami, własnym ciałem a nawet środowiskiem istniały naprawdę? Z niezwykłymi zdolnościami trzeba się jednak urodzić, i pomimo ogromnych starań, czy w świecie targanym walkami pomiędzy złoczyńcami i superbohaterami, jest miejsce na chłopca który z szlachetnych pobudek, pragnie dołączyć do grona herosów? Dziecko o wielkim sercu, pozbawione równie wielkiej umiejętności zrobi wszystko, by stać się członkiem drużyny ludzi, których obrał za wzór w swoim życiu.
Manga możliwa do kupienia w Sklepie Wydawnictwa Waneko
Izuku to młodzieniec który na skutek pechowego zbiegu okoliczności, nie odziedziczył po rodzicach żadnej super-umiejętności. W świecie gdzie postacie które na pierwszy rzut oka przypominają plejadę gwiazd twórczości Stana Lee, młody chłopiec pomimo swojej "zwyczajności" ze wszystkich sił stara się zostać superbohaterem. Co właściwie ma do roboty takie zatrzęsienie herosów? Jak to w historiach tego typu bywa, muszą walczyć z złoczyńcami wszelkiej maści których znudziła wizja spokojne życia jako nadczłowieka.
Aby ułatwić życie mieszkańców miasta, oraz odpowiednio przygotować młodych bohaterów, którzy bądź co bądź są dziećmi, została zbudowana specjalna szkoła, przeznaczona stricte dla specjalnych osób. Elitarna uczelnia do której mogą się dostać tylko najlepsi z najlepszych gościła w swych murach najbardziej znanych herosów którzy na obecny czas, zajmują się ratowaniem życia ludzkiego.
Młody Izuku, lub jak niektórzy wolą: Deku, jest dodatkowo przykładem rasowego zapaleńca który ponad wszystko obrał sobie za wzór jednego z najbardziej znanych bohaterów, potężnego Allmighta którego wyraz twarzy jest w stanie podzielić kontynent na pół. Czy jednak, brak daru, Deku zdoła zrekompensować swoją pozytywną energię i wysiłkiem jaki wkłada w każde swoje działanie? Zwłaszcza że życie od samego początku rzuca mu kłody pod nogi. Po za ciążącym na nim poczuciu braku jakiejkolwiek zdolności, młody fan superbohaterów jest obiektem żartów ze strony rówieśników. Tym samym, jesteśmy świadkami jednego z największych błędów w Matrixie, gdzie to normalne, dobrze uczące się dziecko jest uznawane za kogoś dziwnego, odstającego od społeczeństwa. Chłopiec za nic jednak ma jakiekolwiek obelgi i swoją co najmniej "wyjątkowo niesprzyjającą zostaniu bohaterem" sytuacją i postanawia brnąć przed siebie, wierząc że pewnego dnia, dane mu będzie poznać swoje idola, Allmighta.
O tym, jak potoczą się losy młodego Nie-herosa warto dowiedzieć się na własną rękę gdyż autor mangi zgotował fanom mnogość wydarzeń które nie tylko wywołają szczerego banana na twarzy, ale także przywrócą nam klimat starych, dobrych opowieści o herosach którzy nie porzucili wiary w ludzkość.
Boku no Hero Academia to nietypowa, japońska odskocznia od superbohaterów znanych z amerykańskich komiksów które cieszą się niesłabnącą popularnością. Kohei Horikoshi zebrał ze wszystkich opowieści to, co najlepsze aby stworzyć historię która zdoła rozbawić każdego fana akcji i kupi serca mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Mangę czyta się błyskawicznie na co wpłynął sposób prowadzenia opowieści, przedstawienie bohaterów czy fakt, że BnHA może się pochwalić wieloma, dobrze zrobionymi scenami komediowymi. Z ogromnych pozytywów komiksu warta również napomknąć o samej budowie historii. Przeszłość głównych postaci nie została przedstawiona w postaci przynudzającego prologu zajmującego 1/4 całego tomu, nie ma tu również miejsca na zbyt długie dialogi między bohaterami.
Manga na pierwszy rzut oka wydawać się może, być skierowaną sctricte dla młodzieży, ale jest to stwierdzenie błędne. Akademia Bohaterów nie jest zwyczajnym shounenem ze względu na swój nietuzinkowy pomysł na fabułę. Umiejętności każdej postaci, czy to herosów stojących na straży prawa, czy antagonistów siejących zamęt w mieście są solidnie zróżnicowane a grafiki niektórych z nich potrafią zrobić wrażenie.
Academia należy do jednej z nowszych mang które ujrzały światło dzienne. Idąc z duchem czasu, komiks oferuje masowe ilości nawiązań do popkultury oraz styl, który przypadnie do gustu każdemu, kto miał już kontakt z shounenami wszelakiej maści. Zachowano klasyczną, aczkolwiek nieco zmodyfikowaną budowę rozdziałów, dobrze znaną dla mang tego gatunku. Akcja startuje z samego początku, rosnąć i budując dynamikę już od pierwszych stron, przykuwając uwagę czytelnika kolejnymi zwrotami akcji. Czytając Boku no Hero Academia, miałem przyjemność powrócić do czasów gdy po raz pierwszy miałem okazję dostać do rąk FullMetal Alchemist. Po raz pierwszy od dawna, nie musiałem się zmagać z przesadzonymi kwestiami dialogowymi, niepotrzebnym zamieszaniem na tłach scen które zlewają się w bezkształtną całość czy wymuszonym humorem. Moja Akademia Bohaterów stonowała każdą wadę typowego shounena do akceptowalnego minimum które na ogół będzie niezauważalne.
Najwięcej jednak uśmiechu na twarz, zdecydowanie przynoszą postacie występujące w mandze. Deku pomimo swoich wysiłków, nie zawsze daje radę powstrzymać falę gagów wynikającą z jego ogromnego pecha w życiu. Pozostaje on jednak nadal wyjątkowo rezolutnym i pełnym życia chłopakiem, który nie zamierza się poddać z powodu byle przeciwności losu. Pomimo niewielkiego wzrostu i niezbyt okazałej tężyzny fizycznej, Izuku od samego początku posiada odruchy jakimi powinien móc się pochwalić prawdziwy bohater.
Z wielkim sercem przybywa niestety także wielka odpowiedzialność, która nie oszczędziła młodocianego herosa. Chłopak wielokrotnie chce udzielić pomocy swoim przyjaciołom w opresji jednakże, jego serce i uczucia a jego fizyczne możliwości to dwie, odmienne rzeczy.
Nasz protagonista nie jest jednak samotny w swych staraniach, może liczyć na pomoc swoje idola-mema: Allmighta oraz przyjaciół. Co, po za ogromną siłą fizyczną cechuje herosa którego uśmiech jest w stanie przeprowadzić rozszczepienie atomu? Odegra on w życiu Deku ogromną rolę, nie tylko jako idol czy heros, ale jako osoba która odmieni chłopaka o 180 stopni.
Manga nie zawodzi również w sprawie kreski która w moim przypadku, przypadła natychmiastowo do gustu. Mamy tu sporo czarnych czy cieniowanych teł oraz dobry balans w kwestii konturów postaci. Same modele bohaterów to natomiast solidna wizytówka komiksu, z umiejętnościami obrońców prawa na czele. Spektakularne zdolności i miłe dla oka sceny walki, Akademia zadbała o najważniejszy element mangi nie zapominając o żadnej, nawet drobnej rzeczy.
Najmocniejszą, dla mnie stroną BnHA jest dla mnie mimika twarzy postaci, która tworzy humor powodujący natychmiastowy uśmiech na twarzy.
Uroczą niespodzianką dla fanów mogą także być strony między rozdziałami które zawierają pierwsze projekty postaci, które dopiero później zostały zmienione na takie, jakie widzimy w mandze oraz drobne wyjaśnienia dotyczące genezy postaci.
Waneko znów nie zawiodło w kwestii rodzimego tłumaczenia, pracując nad przeniesieniem gier słownych na język polski.
Nie trzeba być fanem DC czy Marvela aby czerpać z Boku no Hero Academia masę radości... i nie wolno traktować tej mangi jako zwyczajnej wariacji na temat amerykańskich herosów. Komiks zdecydowanie idzie swoją własną, ścieżką dając widzowi masę gagów i popisowych umiejętności.
Akademia nie należy do najkrótszych mang tak więc, mamy pewność że historia, postacie i śliczna kreska będą nam towarzyszyć przez długi czas. Czy warto jednak, zaczynać kolekcjonowanie nowej mangi z powodu BnHA? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami, po zapoznaniu się z pierwszym tomem który zauroczy każdego miłośnika bijatyk okraszonych pokaźną ilością żartów, walk i trudów przez jakie przechodzi główny bohater.
O tym, jak potoczą się losy młodego Nie-herosa warto dowiedzieć się na własną rękę gdyż autor mangi zgotował fanom mnogość wydarzeń które nie tylko wywołają szczerego banana na twarzy, ale także przywrócą nam klimat starych, dobrych opowieści o herosach którzy nie porzucili wiary w ludzkość.
Boku no Hero Academia to nietypowa, japońska odskocznia od superbohaterów znanych z amerykańskich komiksów które cieszą się niesłabnącą popularnością. Kohei Horikoshi zebrał ze wszystkich opowieści to, co najlepsze aby stworzyć historię która zdoła rozbawić każdego fana akcji i kupi serca mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Mangę czyta się błyskawicznie na co wpłynął sposób prowadzenia opowieści, przedstawienie bohaterów czy fakt, że BnHA może się pochwalić wieloma, dobrze zrobionymi scenami komediowymi. Z ogromnych pozytywów komiksu warta również napomknąć o samej budowie historii. Przeszłość głównych postaci nie została przedstawiona w postaci przynudzającego prologu zajmującego 1/4 całego tomu, nie ma tu również miejsca na zbyt długie dialogi między bohaterami.
Manga na pierwszy rzut oka wydawać się może, być skierowaną sctricte dla młodzieży, ale jest to stwierdzenie błędne. Akademia Bohaterów nie jest zwyczajnym shounenem ze względu na swój nietuzinkowy pomysł na fabułę. Umiejętności każdej postaci, czy to herosów stojących na straży prawa, czy antagonistów siejących zamęt w mieście są solidnie zróżnicowane a grafiki niektórych z nich potrafią zrobić wrażenie.
Academia należy do jednej z nowszych mang które ujrzały światło dzienne. Idąc z duchem czasu, komiks oferuje masowe ilości nawiązań do popkultury oraz styl, który przypadnie do gustu każdemu, kto miał już kontakt z shounenami wszelakiej maści. Zachowano klasyczną, aczkolwiek nieco zmodyfikowaną budowę rozdziałów, dobrze znaną dla mang tego gatunku. Akcja startuje z samego początku, rosnąć i budując dynamikę już od pierwszych stron, przykuwając uwagę czytelnika kolejnymi zwrotami akcji. Czytając Boku no Hero Academia, miałem przyjemność powrócić do czasów gdy po raz pierwszy miałem okazję dostać do rąk FullMetal Alchemist. Po raz pierwszy od dawna, nie musiałem się zmagać z przesadzonymi kwestiami dialogowymi, niepotrzebnym zamieszaniem na tłach scen które zlewają się w bezkształtną całość czy wymuszonym humorem. Moja Akademia Bohaterów stonowała każdą wadę typowego shounena do akceptowalnego minimum które na ogół będzie niezauważalne.
Najwięcej jednak uśmiechu na twarz, zdecydowanie przynoszą postacie występujące w mandze. Deku pomimo swoich wysiłków, nie zawsze daje radę powstrzymać falę gagów wynikającą z jego ogromnego pecha w życiu. Pozostaje on jednak nadal wyjątkowo rezolutnym i pełnym życia chłopakiem, który nie zamierza się poddać z powodu byle przeciwności losu. Pomimo niewielkiego wzrostu i niezbyt okazałej tężyzny fizycznej, Izuku od samego początku posiada odruchy jakimi powinien móc się pochwalić prawdziwy bohater.
Z wielkim sercem przybywa niestety także wielka odpowiedzialność, która nie oszczędziła młodocianego herosa. Chłopak wielokrotnie chce udzielić pomocy swoim przyjaciołom w opresji jednakże, jego serce i uczucia a jego fizyczne możliwości to dwie, odmienne rzeczy.
Nasz protagonista nie jest jednak samotny w swych staraniach, może liczyć na pomoc swoje idola-mema: Allmighta oraz przyjaciół. Co, po za ogromną siłą fizyczną cechuje herosa którego uśmiech jest w stanie przeprowadzić rozszczepienie atomu? Odegra on w życiu Deku ogromną rolę, nie tylko jako idol czy heros, ale jako osoba która odmieni chłopaka o 180 stopni.
Manga nie zawodzi również w sprawie kreski która w moim przypadku, przypadła natychmiastowo do gustu. Mamy tu sporo czarnych czy cieniowanych teł oraz dobry balans w kwestii konturów postaci. Same modele bohaterów to natomiast solidna wizytówka komiksu, z umiejętnościami obrońców prawa na czele. Spektakularne zdolności i miłe dla oka sceny walki, Akademia zadbała o najważniejszy element mangi nie zapominając o żadnej, nawet drobnej rzeczy.
Najmocniejszą, dla mnie stroną BnHA jest dla mnie mimika twarzy postaci, która tworzy humor powodujący natychmiastowy uśmiech na twarzy.
Uroczą niespodzianką dla fanów mogą także być strony między rozdziałami które zawierają pierwsze projekty postaci, które dopiero później zostały zmienione na takie, jakie widzimy w mandze oraz drobne wyjaśnienia dotyczące genezy postaci.
Waneko znów nie zawiodło w kwestii rodzimego tłumaczenia, pracując nad przeniesieniem gier słownych na język polski.
Nie trzeba być fanem DC czy Marvela aby czerpać z Boku no Hero Academia masę radości... i nie wolno traktować tej mangi jako zwyczajnej wariacji na temat amerykańskich herosów. Komiks zdecydowanie idzie swoją własną, ścieżką dając widzowi masę gagów i popisowych umiejętności.
Akademia nie należy do najkrótszych mang tak więc, mamy pewność że historia, postacie i śliczna kreska będą nam towarzyszyć przez długi czas. Czy warto jednak, zaczynać kolekcjonowanie nowej mangi z powodu BnHA? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami, po zapoznaniu się z pierwszym tomem który zauroczy każdego miłośnika bijatyk okraszonych pokaźną ilością żartów, walk i trudów przez jakie przechodzi główny bohater.